Asset Publisher
Scenariusz wszystkich zdarzeń był podobny...
Asset Publisher
Jak ratowaliśmy borsuka
Historia jak ze starego disnejowskiego filmu, tyle że prawdziwa. Wszystko zaczęło się 30 maja około godziny jedenastej od telefonu p. Zygmunta Szczepanka - kierowcy autobusu, który poinformował nadleśnictwo o przerażającym znalezisku. Oto na poboczu drogi wojewódzkiej nr 592 biegnącej z Bartoszyc w kierunku Kętrzyna, tuż za zjazdem na Sępopol leży, prawdopodobnie potrącony przez samochód, martwy dorosły borsuk a obok niego błąka się przerażone młode.
Sygnał z nadleśnictwa przekazano do dwóch najbliższych leśnictw (Zarzecze i Sokołów) skąd z zamiarem ratowania maleństwa na miejsce zdarzenia przybyli natychmiast leśniczowie zabierając ze sobą wszystkich, którzy byli w pobliżu. Przez godzinę pięciu ludzi przeszukiwało teren w poszukiwaniu zwierzaka ale bez rezultatu. Borsuczek zapadł się pod ziemię. Wobec nieskuteczności takich rozwiązań postanowiono zmienić taktykę i obserwować miejsce zdarzenia w nadziei, że mała sierotka w końcu się pojawi. Cierpliwość przyniosła rezultat. Około dwudziestej mały pojawił się przy zwłokach matki. Zameldował o tym p. Dariusz Walczak – właściciel pobliskiej pasieki, który na prośbę leśników obserwował teren. Pan Dariusz powiadomił najpierw zaprzyjaźnionego myśliwego p. Romana Mączyńskiego a ten z kolei leśniczego p. Jacka Bieniewicza. Zdając sobie sprawę, że ze względu na nadchodzący wieczór, może to być ostatnia szansa uratowania malca, ratownicy działali delikatnie i ostrożnie. Najbardziej przydatne okazały się tu spokój, łowieckie doświadczenie i … wędkarski podbierak. Około 21 borsuczek zamknięty w skrzynce jechał już do prowizorycznej „kwatery" w leśnictwie Zarzecze, gdzie nakarmiony wątróbką (zgodnie z zaleceniami specjalisty) w spokoju doczekał poniedziałkowego poranka. A w poniedziałek specjalny transport odstawił go do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt „Napromek" w Nadleśnictwie Olsztynek, skąd gdy dorośnie, miejmy nadzieję, będzie mógł wrócić z powrotem do lasu.
Relacja: Wiesław Oziewicz
Zdjęcia: Edward Mularczyk, Jacek Bieniewicz
Wszystkim zaangażowanym w „operację ratunkową" zarówno leśnikom jak i innym osobom wrażliwym, którzy wykazali się humanitarną postawą pragnę złożyć wyrazy uznania. Są to:
p. Zygmunt Szczepanek – kierowca autobusu
p. Dariusz Walczak - pszczelarz
p. Roman Mączyński - myśliwy
p. Wojciech Tabaka, p. Andrzej Brodzik - rolnicy
p. Bogdan Omelańczuk, p. Krzysztof Skonieczka, p. Jacek Żuławski – pracownicy nadleśnictwa
p. Jacek Bieniewicz, p. Bogdan Kaciuba, p. Edward Mularczyk, p. Andrzej Ziółkowski – leśnicy
Zygmunt Zbigniew Pampuch
Nadleśniczy Nadleśnictwa Bartoszyce