Wydawca treści
Bogactwo pogranicza czyli o przyrodzie i lasach Nadleśnictwa Bartoszyce
Nadleśnictwo Bartoszyce nie imponuje ani powierzchnią leśną (około 14,5 tys. ha) ani tym bardziej lesistością (około 15%). Nasze niewielkie, rozrzucone wśród pól uprawnych i miejscowości kompleksy leśne już kilkaset lat temu utraciły puszczański charakter. Cóż jest więc takiego w tej przyrodzie, że w drobnych, nawet kilkuhektarowych „laskach” występuje nawet kilkanaście gatunków drzew i krzewów, kilkadziesiąt gatunków roślin runa (z liczną reprezentacją tych chronionych), że stanowią one ostoję dla ponad setki gatunków ptaków w tym tych największych jak bielik, orlik krzykliwy, żuraw czy bocian czarny i tych rzadkich - chronionych w ramach sieci Natura 2000. Gdzie drzemie ten potencjał ekologiczny, który pozwala utrzymać się licznym (czasem zbyt licznym) populacjom ssaków kopytnych, zapewnia dogodne (czasem zbyt dogodne) warunki bytowania dla bobrów, daje schronienie płazom i gadom.
Poza wyjątkowym bogactwem siedlisk (ponad 90% to bardzo żyzne siedliska lasowe) i dostatkiem wody gromadzącej się w niewielkich, ale bardzo licznych zbiornikach, bagnach i torfowiskach, przyczyn tego nadzwyczajnego bogactwa należy szukać w zjawisku znanym ekologom jako „efekt styku" czyli tendencji do wzrostu różnorodności gatunkowej i zagęszczenia organizmów na obszarze ekotonu. Ekotonu rozumianego jako pogranicze środowisk lub biocenoz. To właśnie dzięki mozaice biotopów polnych, leśnych, wodnych i kulturowych, ekoton osiąga u nas rozmiary zapewniające doskonałe warunki dla wzrostu i rozwoju wszystkim występującym tam gatunkom flory i fauny. Pomimo silnego rozdrobnienia kompleksów leśnych, istnieje komunikacja pomiędzy poszczególnymi populacjami. Dzieje się tak za sprawą licznych rzek, rzeczek i innych cieków, które wraz ze swoim otoczeniem tworzą naturalne korytarze ekologiczne. Najważniejszy taki korytarz stanowi dolina rzeki Łyny. Te szczególne walory nadleśnictwa dostrzeżono obejmując ponad połowę jego powierzchni leśnej różnymi kategoriami ochronności.
Nie da się ukryć, że prowadzenie gospodarki leśnej na tym terenie do łatwych nie należy – setki lat użytkowania rolniczego ograniczyły tereny leśne do miejsc, w których absolutnie nie dało się praktykować żadnej innej działalności ludzkiej. Glina, która jeszcze wczoraj wyschła na słońcu do konsystencji pasa startowego, po lekkim deszczyku ślizga się i lepi do wszystkiego, skutecznie eliminując wszystkie słabsze technologie ale bogactwo gatunków to większa odporność na choroby i szkodniki a ogień, z wyjątkiem wczesnej wiosny, nim zazieleni się pokrywa gleby, też specjalnie nam nie doskwiera. Co do hodowli lasu, to niegdyś na jednym ze szkoleń skwitowała to znakomicie pewna pani inżynier: „U was jak robotnik zapomni po sadzeniu szpadla na uprawie, to na drugi rok trzonek pędy puszcza" – coś w tym jest. No i jeszcze mamy coś, co uczeni ekonomiści nazywają dywersyfikacją rynków zbytu. Pozyskując ponad dziesięć gatunków drewna i współpracując z blisko siedemdziesięcioma odbiorcami surowca, mamy dosyć wysokie bezpieczeństwo finansowe firmy, zwłaszcza że jesteśmy jednym z większych producentów drewna łuszczarskiego w regionie. Obszar naszego nadleśnictwa jest przykładem na to, że krajobraz kulturowy nie oznacza wcale zubożenia przyrodniczego i jest dowodem, że prowadzenie gospodarki leśnej może wpływać pozytywnie na przyrodę pod warunkiem zachowania status quo pomiędzy poszczególnymi funkcjami lasu oraz lasu i jego otoczenia.